Przedwojenne zwyczaje w Ratowicach

Przedwojenne Ratowice były miejscowością popularną i zamożną. Latem, sporo
mieszkańców pobliskich miejscowości przybywało do Rattwitz na zakupy. Obok sklepów
spożywczych, piekarni można się było u nas zaopatrzyć także w obuwie i ubrania.
Lokale gastronomiczne największe dochody uzyskiwały w sezonie wiosenno-letnim kiedy to
na weekend statkami wycieczkowymi przypływali wrocławianie. Także miesiące zimowe
miały swoje atrakcje i zasilały kieszenie tutejszych restauratorów. Kiedy Odrę skuwał mróz i
barkarze wracali do domów, organizowano tradycyjne festyny. Najbardziej uroczyście
obchodzono tzw. Schifferfest. Przez cały rok w obecnej świetlicy wisiały pod sufitem
okazałe modele statków. Na kilka dni przed uroczystością zdejmowano je, by poddać
drobnym zabiegom kosmetycznym. W dniu festynu formował się pochód na czele którego
szła orkiestra dęta. Za muzykami szli rośli mężczyźni którzy, na swoich barkach nieśli modele
statków. Za nimi maszerowali właściciele barek i ich pracownicy. Większość mężczyzn
ubranych było w odświętne garnitury przewiązane szarfą a na głowach nosili cylindry.
Radosny pochód w takt żeglarskich melodii okrążał wieś a zgromadzona publiczność
dziękowała im brawami.
Wieczorem odbywał się bal. Naprzemiennie w gospodzie u Treske (obecna świetlica),
u Wolfa (dom p. Szczepańskich), lub u rodziny Wilde (sklep "U Waldka").
Kolejną zimową tradycją był pochód członków Kriegerverein. Do tej organizacji należeli
weterani I wojny światowej, a także rezerwiści. W tym dniu zakładali odświętne ubrania
przepasane szarfą na którą przypinano trzy kokardy: czarno-białą jako symbol Prus, żółto-
białą symbolizującą Śląsk i czarno – biało –czerwoną, symbol Niemiec. Na głowy zakładano
cylindry a na ramionach zamiast modeli statków noszono starą broń.
Przemarszowi towarzyszyła orkiestra z Oławy, która grała głównie wojskowe, marszowe
utwory. Podobno na początku XX w. do tańca w tutejszej świetlicy, przygrywała także
orkiestra oławskich huzarów, która pozostała w pamięci  miejscowych młodych dam
zachwyconych mundurami i urokiem przystojnych wojskowych.
Kolejną ratowicką atrakcją było coroczne święto towarzystwa gimnastycznego. W
świetlicy Treske, poza dniami kiedy odbywały się zabawy taneczne, ustawiano  przyrządy
gimnastyczne. We wsi działał klub zrzeszający dzieci i młodzież, które nieodpłatnie ćwiczyły
pod okiem nauczyciela  z ewangelickiej szkoły, pana Helm. Raz w roku gromadzono się w
świetlicy by obejrzeć pokazy młodych sportowców. Gimnastycy w klubowych dresach z
naszywką DT (Deutscher Turnbund) z dumą prezentowali efekty mozolnych ćwiczeń.
Zgromadzeni widzowie entuzjastycznie nagradzali pokazy, a wieczorem uczestniczyli w
zabawie tanecznej. Natomiast dziecięce gwiazdy festynu po zjedzeniu kiełbasek z sałatką
kartoflaną i popiciu kolorową oranżadą grzecznie udawały się do domów.
Do miejscowych tradycji należał także coroczny bal członków Gesangsvereins
(towarzystwo śpiewacze) oraz Frauenschaft (organizacja pomocy kobietom).
Raz w roku, w styczniu, myśliwi organizowali nagonkę na zające. Po pracowitym,
pełnym wrażeń dniu uczestnicy polowania udawali się na sutą kolację do gospody u Treske.
Każdą taką ucztę wieńczono podaniem  ciepłych pączków z nadzieniem śliwkowym.
Dzięki niezwykłej aktywności miejscowej ludności wieś przez cały rok tętniła życiem i
wyróżniała się w okolicy swoją zamożnością.

Na podstawie wspomnień Joanny Walczak opracowała Krystyna Skowera

Post Author: Marcin